wtorek, 11 października 2011

od Polańczyka do Cisnej..

W Cisnej zakończył się mój krotki wypad weekendowy ze starym dobrym znajomym.
Dwudniowa eksploracja nieprzebytych wcześniej szlaków pozwoliła odpocząć umysłowi od codzienności. Trasa nie była zbyt wymagająca, a ustalona była bardziej pod kątem odpoczynku w górach i poznania nowych miejsc.


Cały wypad rozpoczyna się siedmiogodzinną, nocną podróżą autobusem do Polańczyka. Chłodny poranek w Polańczyku gdzie znajdujemy się ok godz. 7 nie zwiastuje zbyt pięknej pogody. Niebo całe zachmurzone i duża wilgotność. Trasę rozpoczynamy niemalże od centrum małego Polańczyka z przystanku. Aby dotrzeć na szlak przebijamy się najpierw przez zaspane jeszcze osiedle małych domków i kwater (Polańczyk jako wieś wczasowo-uzdrowiskowa głównie z tego żyje, bliskość Jeziora Solińskiego powoduje co roku napływ niezliczonej ilości turystów. Warto dodać także że Jezioro Solińskie, będące tak naprawdę zbiornikiem retencyjnym uruchomionym w 1968 roku, jest sztucznym zbiornikiem na dnie którego znajdują się zalane pozostałości dawnej wsi Solina. Jest też zbiornikiem o największej w Polsce pojemności - 472 mln m³). Dotarcie do słabo oznakowanego szlaku nie było zbyt trudne. Najpierw niebieską ścieżką dydaktyczną do zielonego szlaku, którym docieramy na najwyższy czyt w okolicy Polańczyka - Wierchy (635m) z widokiem na całą okolicę.








Po drodze na zielonym szlaku mijamy kawałek dużego terenu na którym prowadzona jest prywatna hodowla Jelenia Karpackiego (czyli jednego z ekotypów Jelenia Europejskiego). Następnie dalej zielonym szlakiem przez otwarte tereny i wieś Wołkowyja docieramy w okolice niewielkiego szczytu Kamień obok wsi Bukowiec.
Znalezienie odpowiedniego miejsca na nocleg nie jest trudne, w końcu to Bieszczady.. Zwykle nie korzystam ze schronisk, nocleg w miarę możliwości odbywam "na dziko". Wcześniejsza rezerwacja miejsca w schronisku zabija całą radość przebywania w tak pięknych miejscach. Mam nieco inne spojrzenie niż wiele osób jeśli chodzi o spędzanie nocy w górach. Oczywiście są sytuacje kiedy dotarcie do jakiegoś schroniska, wiaty czy pola namiotowego jest koniecznością między innymi ze względu na bezpieczeństwo, pogodę, porę roku, ale znajdując się poza parkiem narodowym czy krajobrazowym w środku lata w piękne słoneczne dni? Nie ma nic lepszego niż nocleg na dziko. Oczywiście rozbijanie namiotu w lesie w miejscu do tego nie przeznaczonym jest zabronione lecz są różne inne metody. Na ten wyjazd zabieram hamak z tarpem, co jest rozwiązaniem bardzo komfortowym jeśli chodzi o nocleg i rozwiązaniem znacznie lżejszym w stosunku do nawet najlżejszego namiotu (opis hamaku oraz tarpu jako sprzętu wykorzystywanego w turystyce - w innych postach).
Jako miejsce na nocleg wybieramy okolicę bez jakichkolwiek ścieżek zarówno ludzi jak i zwierząt co nieco zmniejsza spotkanie z kimkolwiek lub czymkolwiek nieproszonym. Dobór odpowiedniego miejsca do różnych czynności w lesie jest kluczową sprawą.
Po rozłożeniu sprzętu czas na posiłek. Na pierwszy ogień idą pierogi odgrzewane na kuchence (opisy sprzętu, w tym m. in. kuchenki z czasem znajdą się w kolejnych postach).




Noc minęła bez niespodzianek, a kolejny poranek przywitał nas bardzo ładną pogodą z temperaturą w okolicach 20 stopni i bezchmurnym niebem. Po zebraniu sprzętu ruszamy kawałek dalej aby śniadanie zjeść gdzieś w promieniach słońca. Dzisiejszym celem jest już Cisna i określona popołudniowa godzina o której odjeżdża autobus do domu.
Nasza dzisiejsza droga biegnie przez szczyt Korbania (894m.), Przełęcz Hyrczą (697m.), Łopienkę i Dołżycę. Cały drugi dzień pokonywaliśmy bez szlaków turystycznych, po mniejszych lub większych ścieżkach (lub czasami i bez nich), przy udziale mapy i kompasu. Tereny naprawdę przepiękne, bez śladów działalności człowieka za to z mnóstwem ścieżek zwierząt parzystokopytnych.





 

Po drodze mijamy nieistniejącą już wieś Łopienkę, w której znajduje się cerkiew greckokatolicka z 1757 roku, aktualnie wpisana do rejestru zabytków. Jak podaje Wikipedia: "Łopienka jest jednym z najstarszych ośrodków górnictwa naftowego na świecie, rafineria oraz kopalnie ropy naftowej istniały tu przed rokiem 1884". Do tego miejsca prowadzi już dosyć kiepska droga do której da się powoli dojechać samochodem odbijając z głównej drogi pomiędzy miejscowościami Dołżyca i Terka. Także w tym miejscu, po długich godzinach spędzonych w swoim towarzystwie spotykamy pierwszych ludzi, gdyż teren po którym dotąd podążaliśmy nie był przez nikogo uczęszczany.
Do Cisnej docieramy ok godz 17 co daje nam godzinę odpoczynku do odjazdu, którą wykorzystujemy na posiłek.. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz