Dzisiaj dla większości ludzi bytowanie na łonie Natury jest czymś wręcz niewyobrażalnym, ot po prostu słyszą Ci ludzie o jakichś zapaleńcach bawiących się w „szkołę przetrwania”, topiących się w błocie i głodujących na własne życzenie.. to błędne wyobrażenie. Z Naturą nie wygrasz ale jesteś w stanie żyć z Nią w zgodzie i okazując Jej należyty szacunek jednocześnie okazywać go samemu sobie. Dzisiejszy świat o tym zapomniał, ale z pewnością przypomni sobie o tym, jednak z pewnością będzie już za późno. Zbliżenie się do naturalnego środowiska to nie jedynie „niedzielne” wyjście do lasu choć i to znaczy wiele, jest to natomiast wiele innych czynności które składają się na pewien styl życia, a zarazem sposób myślenia i charakterystyczna świadomość „bycia” częścią Natury i jej niepowtarzalnym elementem. U mnie ta świadomość pokazuje mi, iż jestem, tak samo jak sarna czy dzik w lesie, częścią Natury. Staram się cały czas doskonalić swoje umiejętności i wiedzę na temat naturalnego środowiska gdyż możliwości jakie nam ono daje są praktycznie nieograniczone. Bytowanie na łonie Natury to nie tylko „wegetacja” ale i pewien sposób rozwoju stworzenia jakim jest człowiek. Cofnijmy się więc do czasów w których nasi przodkowie, a by przetrwać w naturalnym środowisku, byli zmuszeni do zgłębiania tajników wiedzy dotyczącej wszystkiego co ich otacza; roślin, zwierząt i praw, którymi owa Natura się rządzi i które są przez cały czas niezmienne, od zarania dziejów.
Jednym z cudownych skarbów Natury jest sok z brzozy, który możemy pozyskiwać z tego bardzo cennego drzewa, jedynie przez pewien krótki okres w ciągu całego roku. Jednym z praw jakim rządzi się Natura jest pewna cykliczność występująca w przyrodzie. Każdego roku więc, gdy musimy pożegnać piękną zimę, gdy życiodajne słońce jest coraz to wyżej nad horyzontem wszystko budzi się do życia. Przejawem właśnie nastania wiosny jest między innymi puszczanie soków przez niektóre drzewa, a mając na myśli naszą brzozę, są to niewyobrażalnie duże ilości soku który możemy gromadzić w odpowiedni sposób. Sok z brzozy jest znany od dawien dawna ze swoich cudownych właściwości. Jest bogaty w liczne sole mineralne, potas, magnez, fosfor, wapń, żelazo i witaminy z grupy B. Pojawienie się soku jest dla mnie wyjątkowym momentem, który jest znakiem odejścia zimy, będącej okresem uśpienia przyrody. Aby odkryć odpowiedni moment do zbiorów sprawdzam co jakiś czas po ostatnich przymrozkach obecność soku. Można to robić nakłuwając bardzo delikatnie szydełkiem czy też czubkiem noża korę drzewa. Gdy po chwili wydostanie się na powierzchnię kory kropla soku znaczy iż to odpowiedni moment. Sok możemy zbierać jedynie do momentu gdy drzewo zacznie rozwijać pąki w liście, a pojawienie się liści jest już momentem w którym krążące w drzewie soki występują w zbyt małych ilościach abyśmy mogli go gromadzić. Sposobów gromadzenia soku jest wiele: można nacinać korę w kształt litery V, tak aby sok spływał do jednego miejsca do którego żywicą przyczepia się malutki patyczek rozszczepiony na pół po którym krople soku kapią do podstawionego poniżej naczynia. Można także nakłuć czubkiem noża korę tak aby ją delikatnie rozszczepić i delikatnie wsunąć pod nią rozszczepioną wzdłuż małą gałązkę, tak aby wypływający sok po niej ściekał lub można także obciąć gałązkę drzewa i ściekający sok gromadzić w podwieszonej niżej butelce. Wszystkie te metody mają swoje wady i zalety natomiast ja preferuję metodę polegającą na wywierceniu otworu. Do tego celu służy mi narzędzie jakim jest najprostsza wiertarka ręczna, w moim przypadku z wiertłem o średnicy 7mm.
Nawiercenie otworu powinno być delikatne i sięgać około 4 centymetrów wgłąb pnia. Sok z naszego cudownego drzewa od razu zacznie wypływać i spływać po korze.
Wypływające krople soku skierowuję poprzez aluminiową rurkę o średnicy adekwatnej do średnicy otworu. Mogę zrobić to w bardziej „prymitywny” sposób wbijając w otworek przedzielony wzdłuż patyczek po którym miałby spływać sok.
Rurkę możemy delikatnie wbić za pomocą obucha siekierki na niewielką głębokość zapewniającą jedynie pewne trzymanie rurki.
Preferuję dołączyć również wężyk do rurki umocowanej w pniu, który następnie skierowuję do wcześniej zrobionego otworu w nakrętce butelki. Pozwala to nam uniknąć ewentualnego rozchlapywania kapiącego soku ale i również zapobiega dostaniu się do soku różnych niepożądanych brudów.
Aby zapewnić butelce stabilność warto obwiązać ją wokół pnia za szyjkę butelki. Napełniająca się butelka, a co za tym idzie, jej ciężar na niestabilnym gruncie mogą spowodować jej przewrócenie się. Warto o tym pamiętać aby cała praca jaką do tej pory wykonaliśmy nie poszła na marne.
Wystającą część patyka nie powinniśmy ot tak po prostu łamać gdyż może się okazać że złamaliśmy zbyt duży kawałek w związku z czym część została w środku a sok wypływa nadal z miejsca gdzie patyk powinien się zaklinować. Doskonałym narzędziem będzie piła która umożliwi precyzyjne cięcie w pożądanym miejscu.
Proponowałbym raczej czerpanie soku z gałęzi niż z pnia, jest to mniej szkodliwe dla drzewa (kaleczenie kory i wiercenie dziury powoduje uszkodzenie drewna i infekcje grzybowe drzewa)
OdpowiedzUsuńWitaj,
Usuńobie metody mają swoje plusy i minusy. Jak słusznie zauważyłeś, teoretycznie czerpanie soku z gałęzi jest mniej szkodliwe gdyż wywiercenie dziury może spowodować infekcje grzybowe, jednak ułamanie gałęzi również odsłania strukturę drewna i może spowodować to samo, lecz rzecz jasna w mniejszym stopniu. Zdecydowanie za pozyskiwaniem soku przedstawioną przeze mnie metodą, przemawia łatwość w zatamowaniu "krwawienia". Ułamaną gałązkę bardzo trudno zabezpieczyć po zbiorze w bezpieczny dla drzewa sposób. Po skończonym pozyskiwaniu, które trwa u mnie nie więcej niż ok 5-8 godzin z jednego drzewa, zdecydowanie łatwiej jest zabezpieczyć drzewo przed dalszym wypływem soku, a pozyskanie ilości tylko jednej butelki soku z drzewa i dokładne zabezpieczenie wbitym na wcisk kołkiem z twardego drewna,powinno dobrze zabezpieczyć pień drzewa i ochronić przed infekcjami. Dzięki za komentarz. Pozdrawiam